Ciekawostki

Przetrwanie najsłodszych, czyli o trafianiu w gusta

2013-01-09

Tomasz Borejza / e-pets

Tagi: zwierzęta domowe, pies, kot, hodowle, rasy psów, rasy kotów, ewolucja, mruczenie

Estetyczne gusty właściciela decydują o ewolucji psa, fot. iStock

Selekcja naturalna wśród zwierząt polega na przetrwaniu osobników najlepiej przystosowanych. Jednak kto jest najlepiej przystosowany, by przetrwać w naszych domach i mieszkaniach? A może raczej na naszych kanapach, fotelach i łóżkach? Oczywiście – ci najsłodsi, najpiękniejsi i najmilsi

Zwierzęta żyjące w naturze ewoluują dostosowując się do warunków, w jakich toczy się ich egzystencja. Gdy jakieś cechy – nowe lub lepiej sprawdzające się w zmienionym otoczeniu –  pozwalają szybciej uciekać przed drapieżnikiem, skuteczniej łapać ofiarę lub korzystać z nowego rodzaju pożywienia, to powoduje to swoje pożądane następstwa, mianowicie ich posiadacze mają więcej potomstwa. Z czasem taka cecha może rozprzestrzenić się na cały gatunek, zwiększając tym samym jego adaptację do środowiska.

Zwykle chodzi o umiejętności zapewniające przetrwanie. Zjawisko to ilustrują choćby angielskie ćmy, których gatunek zmienił się z powodu... rewolucji przemysłowej. Zanim nastąpiła, drzewa w Wielkiej Brytanii były często obrośnięte mchami, a ich kora miewała bardzo różny kolor. Do czasu jednak, ponieważ sadza z fabrycznych kominów spowodowała, że w niektórych regionach, np. w okolicach Manchesteru, mchy obumarły, a jasna kora zabarwiła się na ciemno. Nie trzeba było długo czekać, by efekt dało się zauważyć także w obrębie całej populacji ciem. Ciemniejsze osobniki, w kolorze sadzy, mogły łatwiej ukryć się przed drapieżnikami, zatem pozostawiały więcej potomstwa. Po pewnym czasie wszystkie ćmy w regionie przybrały taką właśnie barwę.

Pawi ogon

Dobór naturalny to jednak nie wszystko. Bywa, że najważniejsze są nie te cechy, które pozwalają przetrwać, ale te umożliwiające zdobycie partnera seksualnego i pozostawienie potomstwa. Ten mechanizm zmian nazwano doborem płciowym, a najlepiej widać go na przykładzie pawiego ogona, który przeszkadza w uciekaniu przed drapieżnikami, ale za to pomaga w zdobywaniu partnerek.

Zwierzęta domowe też nie podlegają doborowi naturalnemu. Może inaczej – podlegają mu, ale w nieco innej formie. Rolę oddziaływującej przyrody przejął bowiem człowiek. To on stał się tym elementem środowiska, do którego należało się dostosowywać. – Domowe psy wyraźnie idą w stronę, w którą żaden szanujący się drapieżnik nie poszedł wcześniej –powiedział w „Science Daily” doktor Chris Klingenberg z Uniwersytetu w Manchesterze, który jest autorem pracy na temat psiej ewolucji.

– Domowe psy nie żyją w dziczy, więc nie muszą gonić ofiar i ich zabijać. Ich jedzenie wychodzi z puszki, a najtwardszą rzeczą, którą muszą przeżuć, bywają kapcie ich właścicieli. Mogą zatem funkcjonować z mnóstwem wariacji, które niekiedy prowadzą nawet do upośledzenia zdolności oddychania albo żucia, i w naturze doprowadziłyby je do wyginięcia – dodał i stwierdził, że dobór naturalny został w tym miejscu zastąpiony sztucznym, w którym główną rolę odgrywają hodowcy. Mówiąc prościej – o ewolucji psa od pewnego czasu decyduje nie tyle, czy jest w stanie upolować sobie coś do zjedzenia, lecz to, czy trafia w estetyczne gusty właściciela.

Głośno mruczeć

Ponieważ gusty bywają bardzo różne, to i psie rasy są bardzo różnorodne. Pomiędzy niektórymi z nich różnice są ponoć większe – przynajmniej pod względem budowy czaszki, bo właśnie na tym skupił się w badaniach Klingenberg – niż pomiędzy odmiennymi gatunkami drapieżnych. Zgodnie z pomiarami badacza z Manchesteru, przykładowo, koty i słonie morskie są do siebie bardziej podobne niż pekińczyk do owczarka szkockiego.

Ale to jeszcze nie wszystko. Wiadomo, że zwierzaki zdobywają ludzkie serca nie tylko z pomocą swej niezwykłej urody czy spełniania hodowlanych norm. Ważniejsze są ich charaktery i niektóre umiejętności. Spójrzmy choćby na takie koty. Każdy – lub prawie każdy – właściciel wie, że kot powinien przede wszystkim umieć mruczeć, „paczać” i się łasić. Nie bez znaczenia są też fochy, które powinien okazywać umiejętnie – nie za dużo, ale właśnie w miarę. Są zresztą i tacy, którzy twierdzą, że kocie mruczenie wyewoluowało właśnie po to, by skuteczniej nami manipulować. Czy słusznie? No cóż...

Autor: Tomasz Borejza
Źródło: e-pets

made by KKVLAB
Nasza strona wykorzystuje pliki cookies w celach statystycznych. Korzystanie ze strony oznacza zgodę na ich zapis i wykorzystanie. Więcej informacji można znaleźć w Polityce prywatności.