Odpowiedzialność

Historia tułacza

2012-10-30

Magdalena Braniecka / e-pets

Tagi: zwierzęta, żółw, hodowla, terrarium, filtr

Kiedy ludzie zniechęcają się do zwierząt, fot. iStock

Felek to siedmioletni żółw żółtolicy, który w ludzkim świecie, niestety, nie ma szczęścia do ludzi. Od dnia swoich narodzin już trzykrotnie zmienił opiekunów

Ale może od początku. Wszystko zaczęło się w momencie, kiedy rodzice dwóch chłopców, siedmio- i dziewięcioletniego, zgodzili się pod naciskiem tych ostatnich, by w domu zamieszkało zwierzę. Warunek był tylko jeden: nowy domownik ma sprawiać jak najmniej kłopotów. Po dłuższym, a raczej krótszym zastanowieniu, wybór padł na... żółwia. W ocenie rodziców żółw wydawał się najmniej sprawiającym problemy zwierzęciem. Do szczęścia miało mu wystarczyć jedynie niewielkie terrarium z wodą, duży kamień i trochę światła. Ale życie – jak to życie – bywa czasami wredne i rozczarowuje. Po krótkim czasie okazało się, że żółw nie jest takim czyściochem na jakiego wygląda i okropnie szybko brudzi wodę, która bez porządnego filtra wymaga codziennej wymiany. Żeby tego było mało, Felek miał dożyć siedemdziesiątki! Przez ten czas miał też w planie urosnąć, a, co za tym idzie, potrzebować jeszcze więcej miejsca dla siebie. I tu miarka się przebrała. Wizja żółwia olbrzyma trzymanego w domu przesądziła o werdykcie jurorskim. Jesteśmy na NIE! – zdecydowali rodzice, postanawiając jednak dyplomatycznie poczekać z oznajmieniem tego, aż dzieciom żółw się sam znudzi. Kiedy tak się stało, kupili im „na pocieszenie” psa.

Wtedy zaniedbany Felek poszedł w odstawkę. I właściwie aż strach pomyśleć, jaki ta historia miałaby koniec, gdyby nie Hania, pięcioletnia córka sąsiadów. Podobno zawsze marzyła o żółwiu. Więc teraz nic już nie stało na przeszkodzie, by upiec dwie pieczenie na jednym ogniu, i tym sposobem Felek zamieszkał po sąsiedzku. Nowi właściciele w pierwszej kolejności przenieśli go z maleńkiego zbiornika, w którym z trudem mógł się obrócić, do potężnego, ponadmetrowego terrarium. Na środku usypali wyspę, na której mógł się wygrzewać. Zadbali też o żółwią spiżarnię, zaopatrując ją w pełen zestaw specjalnie przygotowanych profesjonalnych karm. Wydawało się, że Felek jeszcze za życia trafił do żółwiego raju. Teraz nic, tylko żyć! Ale nie trwało to długo. Idylla dobiegła końca podczas pierwszego sprzątania. Wtedy okazało się, że Hania, która tak bardzo chciała mieć żółwia, do gadów może mieć dostęp tylko przez szybę, ponieważ panicznie boi się ich dotykać. Na domiar złego Felek, zresztą jak większość żółwi żółtolicych, potrafi bardzo boleśnie capnąć za palec. I to skutecznie zniechęciło właścicieli do dalszej hodowli. W ten oto sposób nasz bohater stał się kolejny raz żywym problemem.

Mama pięciolatki, która miała na swojej głowie prowadzenie domu, raczej niechętnie widziała się w roli hodowcy żółwia. Zadzwoniła więc do swojej przyjaciółki z propozycją wręczenia jej oryginalnego prezentu na nowe mieszkanie. Felka czekała kolejna przeprowadzka. Trafił do domu, w którym tym razem nie było dzieci.

Dziś żółw liczący obecnie blisko 20 cm długości, ważący bez mała 2 kg, pięknie prezentuje się w szerokim na pół ściany akwarium i wygląda na zadowolonego. Ma szczęście, bo ostatecznie trafił do hodowcy, który podszedł do sprawy „z głową”. – Sprzątanie akwarium nie stanowi dziś większego problemu. Z filtrem kubełkowym ogranicza się to do częściowej wymiany wody raz na pół roku, do tego dochodzi raz na trzy miesiące czyszczenie samego filtra – mówi Joanna, nowa właścicielka Felka. – Warto było na początek zainwestować w dobry filtr, bo nie wyobrażam sobie cotygodniowej wymiany blisko stu litrów wody na nową – dodaje.

Kiedy w lecie zaświeci słońce, Felek w dużej misce wygrzewa się na słońcu. Przez cały rok ma też w swoim terrarium do dyspozycji lampę reflektorową i taką ilość wody, by spokojnie mógł nurkować. Nowa właścicielka, choć dostała już niejedną propozycję przygarnięcia żółwia przez znajomych z myślą o ich dzieciach, kategorycznie odmawia w takich wypadkach. – To nie jest tak, że wszystkim odradzam zakup żółwia dla dzieci. Żółw to naprawdę wdzięczne zwierzę do hodowania, jednak pod warunkiem, że rodzice i dzieci są w pełni świadomi tego, na co się decydują – mówi Joanna. – Dlatego jeśli ktoś mówi mi, że chce kupić dziecku żółwia, najpierw pożyczam książkę o hodowli, staram się też uświadomić, że jest to zakup praktycznie na całe życie – żółwie żyją 70-75 lat, a więc jest to większa odpowiedzialność niż pies czy kot – dodaje.

Autor: Magdalena Braniecka
Źródło: e-pets

made by KKVLAB
Nasza strona wykorzystuje pliki cookies w celach statystycznych. Korzystanie ze strony oznacza zgodę na ich zapis i wykorzystanie. Więcej informacji można znaleźć w Polityce prywatności.